Gdy rozpoczynałem swoją drogę giełdową mówiło się, żeby zaczynać od akcji. Jeżeli nauczysz się jak zarabiać na akcjach, spróbuj swoich sił na kontraktach. I dopiero na końcu, gdy kontrakty i akcje przyniosą oczekiwane efekty, porywaj się na forex. Pamiętasz takie mądrości? Dzisiaj to brzmi jak rada 70-cioletniej cioci Helenki. Prawdziwy oldschool 🙂
Co wiemy o spekulantach?
Mają okropny PR. Jak tylko pojawia się jakiś kryzys, w mediach są obwiniani o całe zło. Komentatorzy wieszają na nich psy przypisując im bezwzględną chciwość i brak moralności.
Za to inwestor… to brzmi dumnie. Ryzykuje swoje pieniądze dostarczając firmom kapitał na rozwój. Czyta sprawozdania finansowe, jeździ na walne zgromadzenia (praktyka trochę rozmija się z teorią ;). Jego celem jest również zysk, jednak ten zysk pachnie już zupełnie inaczej. Ale czym właściwie różni się jeden od drugiego. Czym różni się Warren Buffett od przeciętnego inwestora giełdowego (oprócz oczywiście zasobnością portfela). Spróbujmy się nad tym zastanowić? Różnica jest myślę warta uświadomienia.
Dla tych co nie wiedzą kim jest Warren Buffet (mogą się znaleźć tacy), dwa słowa charakterystyki. Buffet to legendarny inwestor, ma dzisiaj 85 lat, a inwestuje od 11 roku życia. W 2015 roku był na 3 miejscu najbogatszych Forbes’a z majątkiem wycenionym na 72,7 mld $.
Oto co o inwestowaniu myśli i mówi Warren Buffett.
Buffett w video, które możesz znaleźć pod tym linkiem wypowiada takie zdanie:
“A productive asset will outperform a nonproductive asset like gold over time.”
Czyli, „produktywne aktywa zawsze w długim terminie będą lepsze od tych nie produktywnych. Złoto jest przykładem nieproduktywnego aktywa.” Dlaczego według Buffetta złoto jest nieproduktywne? Ponieważ nie generuje nam przepływów pieniężnych w czasie gdy je posiadamy. Czym są przepływy pieniężne w tym przypadku? To pieniądze, które w regularny sposób wkłada nam do kieszeni nasza inwestycja.
Złoto możemy jedynie starać się kupić taniej i sprzedać drożej (klasyczna spekulacja), natomiast złoto w żaden inny sposób nam już nie zapłaci, prawda?
Buffett w tym samym wywiadzie powiedział kolejną fajną rzecz.
„W długim terminie wolałbym mieć całą ziemię w stanach, niż całe światowe złoto!”.
Ziemię mógłby uprawiać lub wydzierżawić, dzięki czemu otrzymywałby regularne przychody, natomiast złoto nie zarobiło by dla niego tych dodatkowych pieniędzy. Oczywiście w rozumieniu Buffetta długi termin to nawet 100 lat. Facet jest bardzo cierpliwy. Ale mimo, że większości z nas może być ciężko wykrzesać aż tyle cierpliwości, myślę że jego lekcje mają zastosowanie również w krótszych okresach . Odkąd sam w pełni zrozumiałem ich sens, zupełnie zmieniłem podejście do swoich inwestycji. Z niektórych zrezygnowałem całkowicie, za to inne istotnie doważyłem.
Wyodrębniłem 4 grupy aktywów
Na podstawie tego o czym mówi Buffett wyodrębniłem 4 grupy aktywów, w które można inwestować. Są to:
1. Nieruchomości. Na przykład kupując mieszkanie na wynajem, kupujemy aktywo, które w długim terminie przyrasta na wartości + generuje co miesiąc przychody z najmu.
2. Ziemia. Tak jak pisałem wyżej, ziemię możemy obsiać zbożem lub zasadzić na niej sad i czerpać dochody co roku ze sprzedaży plonów.
3. Własna firma. Mając prosperującą firmę, która coś znaczy na rynku, wartość naszej marki rośnie, a oprócz tego generujemy sprzedaż co miesiąc.
4. Najbliższy nam temat, akcje. Kupujemy solidne firmy, po to żeby ich akcje zyskiwały na wartości w długim terminie, ale przede wszystkim po to, by generowały dla nas dywidendy co miesiąc, co kwartał lub co roku. Co miesiąc i co kwartał to dominująca częstotliwość wypłaty dywidend na rynku amerykańskim, natomiast w Polsce praktykowane są wypłaty dywidend raz w roku.
No dobrze, a co ze spekulantami? Czy oni zarabiają pieniądze?
Tak na pierwszy rzut oka wydaje się, że osoba, która wie, jak spekulować na giełdzie:
- poświęca znacznie więcej czasu inwestycjom.
- wykonuje znacznie więcej transakcji, nawet kilka dziennie
- bierze częste ale bardzo małe zyski (lub straty)
- próbuje zarobić dzięki większej trafności swoich transakcji
- emocje związane z każdą sesją giełdową mają na niego ogromny wpływ. Kilka nieudanych transakcji z rzędu może spowodować spore spustoszenie w jego portfelu ale także w psychice, gdyż jest tak emocjonalnie przywiązany do swoich inwestycji, że utrata zbyt dużej części kapitału może załamać jego system wartości.
Żeby zarobić w ten sposób (myślę o ekstremalnych formach spekulowania takich jak daytrading lub scalping), trzeba być emocjonalnym Terminatorem …lub mieć system, który generuje powyżej 80% zyskownych transakcji. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. Grając na 60% trafności lub mniejszej, nie wychodzi (wiem, bo próbowałem 🙂 Idealnym rynkiem dla takiego gracza jest rynek kontraktów terminowych na emini S&P no i oczywiście cały Forex stoi spekulantami (poza przedsiębiorstwami z obrotem walutowym, kantorami i instytucjami).
Przyznam szczerze, że nie znam zbyt wiele osób, które rzeczywiście zarabiają spekulując na forexie ani na częstym handlu dziennym (tzw daytrading). Choć znam wielu, którzy próbują. Jest ogromna pokusa, żeby zaczynać właśnie w ten sposób. Szczególnie młodzi ludzie chętnie jej ulegają. Dlaczego? Widzą ogromne zmiany procentowe spółek (czasem po kilkanaście, kilkadziesiąt procent dziennie). Licząc sobie, że 10 pkt na eminiS&P to 500$. Indeks ten potrafi wzrosnąć 15pkt, spaść 5 i wzrosnąć kolejne 20 na jednej sesji i nie jest to niczym nadzwyczajnym. Do tego duże dźwignie oferowane przez forex i kontrakty terminowe…dzięki nim z kapitałem powiedzmy 2000 zł/$ można zawierać transakcje warte 10, 50, 100 czasem nawet 500 razy więcej! To rozpala wyobraźnię i nie ma się co dziwić. Idealnie miejsce dla nieświadomego niczego nowicjusza z oczekiwaniami dużych, ultra-szybkich zysków, ale także doskonały przepis na katastrofę finansową.
Czy można być spekulantem inwestując w akcje?
Oczywiście, choć tu dzięki znacznie mniejszej dostępności dźwigni finansowej bądź lewaru, bądź inaczej mówiąc możliwości grania za pożyczone pieniądze, masz znacznie większe szanse na sukces. Przede wszystkim masz większe szanse, że w tym czasie nauczysz się czegoś ponieważ na akcjach statystycznie upływa więcej czasu zanim inwestor straci swoje pieniądze. Jeżeli na forexie można stracić cały kapitał w 20 min, a średnia żywotność rachunków klientów platform forexowych wynosi 4-6 miesięcy zanim się wyzeruje, to na akcjach zajmuje to powiedzmy 2 lata, choć może potrwać i 5 lat. Jest znacznie większa szansa, że ta osoba poszuka wartościowej wiedzy, kupi dobre szkolenie lub pozna osobę, która podpowie jej jak ochronić swój kapitał w trakcie bessy. Być może nawet zajrzy na stronę tego bloga 🙂
Sam byłem i ciągle jestem zarówno spekulantem jak i inwestorem. W tym rozumieniu, o którym tu piszę, spekuluję zarówno na kontraktach terminowych jak i na akcjach. Cały Biuletyn Byków jest portfelem spekulacyjnym, ponieważ bazuje przede wszystkim na zarabianiu na zmianie ceny kupowanych aktywów. Nie spekulujemy tak ekstremalnie jak w daytradingu i nie poświęcamy inwestycjom tyle emocji. Zamiast tego w tej strategii zaczepiamy się do dużych trendów, najczęściej trwających kilka miesięcy i utrzymujemy się jak najdłużej (o ile nam sprzyja).
Ale spekulacje to nie tylko akcje. Na nieruchomościach, czy w biznesie również można spekulować np. robiąc flipy. Jednak to jest już zupełnie inna specyfika działania. W przypadku biznesu i nieruchomości mamy możliwość dodania realnej pracy, która może istotnie podwyższyć wartość naszych aktywów. To tworzy znacznie więcej możliwości wyjścia z inwestycji, nawet jeżeli źle się rozwijają. Na giełdzie ogromną zaletą jest z kolei olbrzymia płynność. Wyjście z inwestycji może być natychmiastowe, gdy tylko zdecydujemy się wstawić odpowiednie zlecenia.
Nie chcę wartościować co jest lepsze: czy spekulowanie czy inwestowanie. Staram się obiektywnie obserwować siebie i inwestorów, z którymi miałem okazję do tej pory współpracować. Zauważam, że kto chce zarobić szybko zazwyczaj nie zarabia zbyt wiele. Sam im jestem starszy tym mniej uwagi chcę poświęcać jakimś „zwariowanym” inwestycjom. Coraz większa część mojego portfela jest prowadzona tak by właściwie mogła zostać zapomniana na długi czas.
Myślę jednak, że co bym nie napisał, każdy musi przejść swoją drogę. U mnie największa zmiana przyszła w momencie kiedy rozpocząłem wynajmowanie mieszkań. Poczułem wtedy co na prawdę znaczą regularne dochody, względem nieregularnych zysków z akcji. I mimo, że na giełdzie zarabiam sumarycznie więcej, to bez nieruchomości prawdopodobnie długo jeszcze nie zdecydowałbym się na porzucenie stałej pracy.
A Ty jak siebie oceniasz? Więcej czasu poświęcasz spekulacjom, czy inwestowaniu?
Jeżeli interesuje Cię o czym napiszę w następnej kolejności, zapisz się na Darmowy Newsletter poniżej. Otrzymasz ode mnie powiadomienia Emailem o każdym kolejnym wpisie. To gwarancja, że niczego nie przegapisz i będziesz w 100% na bieżąco.
Świetne, w punkt!
Dobre, wywazone. Z tego zestawienia mozna jasno zrozumiec co to jest inwestowanie i jak do tego podchodzic. Jesli bedzie wiecej w podobnym stylu to znakomicie.
YES WE CAN