„Kiedy pieniądz danego kraju nie daje już poczucia bezpieczeństwa, a inflacja zaczyna budzić w całym społeczeństwie obawy, jest naturalne, że szuka się informacji i wskazówek w historii innych narodów, które mają już za sobą to niezwykle tragiczne i przykre doświadczenie…autorzy relacji historycznych, nie dostrzegają lub co najmniej poważnie nie doceniają inflacji jako jednej z najpotężniejszych przyczyn opisywanych wstrząsów.”
Jeden z pierwszych akapitów TEJ książki, dobrze oddaje sens dla którego zdecydowałem się opublikować artykuł na ten temat na blogu. Choć inflacji w Polsce na tą chwilę nie ma, to działania banków centralnych na całym świecie, od lat drukujących pieniądze, sprawiają, że ta inflacja może się w którymś momencie pojawić. Warto więc mieć wiedzę na ten temat, co się może wydarzyć, gdy inflacja wymyka się spod kontroli.
Publikuję kilka krótkich akapitów książki Adama Fergussona „Kiedy pieniądz umiera”, pokazujących ludzkie zachowania i odczucia w przedwojennych Niemczech i Austrii. Polecam tą książkę do przeczytania w całości, każdemu kto lubi wiedzieć 🙂
„…słowa takie jak „katastrofa”, „ruina”, czy „kataklizm” spowszedniały tak bardzo, iż przestały wywoływać jakiekolwiek uczucie lęku. Sam wyraz katastrofa się zdewaluował – w dokumentach używano go rok po roku, aby opisać sytuacje nieporównywalnie poważniejsze niż poprzednio.”
„W 1913 roku, tuż przed pierwszą wojną światową, niemiecka marka, brytyjski szyling, francuski frank i włoski lir miały podobną wartość – między jedną czwartą a jedną piątą wartości dolara. Pod koniec 1923 roku można było wymienić jednego szylinga, franka lub lira na 1 bln marek, ale w praktyce nikt już nie chciał kupować marek. Marka stała się martwa, stoczyła się do poziomu jednej bilionowej (0,000 000 000 001) swej poprzedniej wartości. Umierała przez prawie dziesięć lat.”
„Z początku upadek marki przebiegał stopniowo. W czasie wojny, w latach 1914-1918, jej wartość kursowa skurczyła się o połowę, a do sierpnia 1919 roku – o kolejne 50 procent. Jednak na początku 1920 roku, chociaż koszty utrzymania od 1914 roku wzrosły niecałe dziewięć razy, marka zachowała już tylko jedną czterdziestą swojej siły nabywczej za granicą.”
„Celem tej książki nie jest tworzenie analogii i prognozowanie na jej podstawie, że podobny los może spotkać każdy uprzemysłowiony, demokratyczny kraj, który wpadnie w kleszcze wysokiej inflacji, ale raczej pokazanie na przykładzie tej wyjątkowej historii, co inflacja może zrobić z ludźmi i co w konsekwencji ludzie mogą zrobić sobie nawzajem.”
„…naturalną reakcją większości Niemców, a także Austriaków i Węgrów – podobnie jak wszystkich innych ofiar inflacji – było założenie, że to nie ich pieniądze tracą wartość, tylko towary stają się coraz droższe w kategoriach bezwzględnych; że to nie ich waluta ulega deprecjacji, ale że – zwłaszcza na początku – kurs innych walut w nieuzasadniony sposób idzie w górę, windując ceny wszystkich artyklułów pierwszej potrzeby. Przypominało to sposób myślenia ludzi, którzy uważają, iż Słońce, planety i gwiazdy obracają sie wraz z Księżycem wokół Ziemi.”
„Gdy ceny rosły, ludzie nie żądali stabilnej siły nabywczej swoich pieniędzy, tylko więcej marek na zakup potrzebnych rzeczy.”
„Niemcy starali się pokryć kolosalne koszty wojny, nawołując ludzi do poświęcenia. „Oddałem złoto za żelazo” – brzmiał slogan zachęcający do przekazywania złotych ozdób i biżuterii. „Inwestuj w obligacje wojenne” – głosił apel do patriotycznego poczucia obowiązku wszystkich klas społecznych. Kolejne emisje obligacji wojennych stopniowo przemieniały większą część prywatnych niemieckich fortun w papierowe roszczenia wobec państwa.”
„Wszystkie niemieckie giełdy papierów wartościowych zamknięto na czas wojny, zatem nieznany pozostawał wpływ polityki Banku Rzeszy na rynek akcji. Co więcej nie publikowano kursów wymiany walut i tylko ci, którzy mieli kontakt z neutralnymi rynkami takimi jak Amsterdam i Zurych, mogli odgadnąć co się dzieje.”
„Muszą istnieć ludzie którzy mają pożytek z wojny, stwierdził jeden z młodych żołnierzy…właściciele fabryk stali się bogaczami – nam dyzenteria rżenie kiszki.”
„…prywatne transakcje w obcych walutach były nielegalne…”
„Pani Eisenmenger, która poszła do banku opieczętować wszystko, co jej pozostało z 20 tys. Koron, zanotowała pierwsze głosy mówiące o tym, że czeka ją ruina…”
„…właściwie jedynym sposobem pozostawała wymiana barterowa…”
„Przyglądam się nieufnie banknotom 1000-koronowym, które mi jeszcze zostały i leżą w szufladzie biurka obok paczki niewykupionych kartek na żywność. Czy przypadkiem nie podzielą ich losu, jeżeli państwo nie dotrzyma obietnicy zapisanej na każdym banknocie?”
„Meble, wyposażenie, pianina i dywany hurtowo kupowali ludzie ze „złotą walutą” – Włosi, Brytyjczycy, Amerykanie. Ostatnie kosztowności niezliczonych domów płynęły na rynek, nikt nie ostrzegał ich właścicieli, by nie rozstawali się z dobrami, których wewnętrzna wartość pozostawała nienaruszona.”
„Z drugiej strony akcje pani Eisenmenger szły do góry. Granie na giełdzie stało się modne, bo to jedyny sposób, by uniknąć utraty wszystkich pieniędzy, a być może nawet zarobić.”
„Policjantów ściągnięto z koni, które zarżnięto na Ringstrasse, a motłoch porwał gorące, krwawe mięso…Tuż obok tej bezprecedensowej nędzy przeważającej części ludności widać przejawy luksusu wśród tych, którzy czerpią korzyści z inflacji.”
„15 grudnia 1919 pani Eisenmenger zanotowała, że chociaż korona na giełdzie w Zurychu nadal spada, „wartość moich inwestycji przemysłowych urosła do poziomu, który jest wręcz niezrozumiały i od którego niemal kręci mi się w głowie”.”
„Spekulacjami na giełdzie zajmują się wszystkie warstwy ludności i ceny akcji rosną jak balony, przekraczając wszelkie granice…mój banker gratuluje mi z powodu każdego nowego wzrostu, lecz nie rozwiewa sekretnego niepokoju, jaki budzi we mnie moje rosnące bogactwo…które już sięga milionów.”
„Klasa średnia tj. Osoby ze stałymi dochodami z inwestycji lub pensji oraz urzędnicy państwowi, prawdopodobnie najmocniej ucierpiała; łatwo zauważyć, że to, co przed wojną pozwalało prowadzić całkiem dostatnie życie – mówię o dochodach do 10 marek rocznie – teraz nie wystarczy na zaspokojenie nawet najbardziej elementarnych potrzeb.”
„Niemcy musiałyby mieć niemal dwukrotnie większy przychód od tego, jaki miały przynieść najnowsze propozycje podatków. „Jest całkowicie nie do pomyślenia, żeby dało się narzucić dwukrotnie wyższe stawki podatkowe – bez wywołania rewolucji”. Inflacja umożliwiła rozwiązanie tego równania. ”
Źródło: nbportal.pl
Opinie i Komentarze